Podczas śpiewania często szukamy różnych sposobów, żeby zabrzmieć lepiej, ładniej, czyściej. Próbujemy dodać „mięsa”, beltu czy chcemy zabrzmieć bardziej klasycznie. To normalne, każdy tak ma…
Oczywiście jeśli nie wiemy jak coś zrobić, zaczynamy robić to według swoich pomysłów i jednym z takich pomysłów jest windowanie krtani. Po co tak robimy? Ja sam nieświadomie często podnosiłem krtań, żeby wygodniej zaśpiewać wysoko. Niektórzy obniżają krtań, żeby zabrzmieć bardziej operowo, klasycznie. Wszystko to jest skuteczne, ale nieprawidłowe. Dlaczego?
Przyjrzyjmy się krtani – krtań jest narządem ruchu, ale ruch odbywa się wewnątrz. Dobrze, ale po kolei, co się dzieje w krtani… Po pierwsze z tchawicy wpada do niej powietrze, które następnie napotyka fałdy głosowe i w zależności od ich ustawienie wytwarza falę dźwiękową lub nie. Później powietrze bądź fala dźwiękowa przechodzi obok fałd rzekomych oraz nagłośni i wpada do gardła. I tyle, jeśli chodzi o powietrze. Jeśli chodzi o dźwięk – to mięśnie wewnętrzne krtani odpowiadają za to, jak mocno zwarte są fałdy głosowe, jak naciągnięte bądź poluzowane i wiele, wiele więcej rzeczy. Mamy mięsień pierścienno-nalewkowo boczny, nalewkowy poprzeczny i skośny, tarczowo-nalewkowy, i tak dalej i tak dalej. Każdy z tych mięśni odpowiada za inny rodzaj ruchu, choć czasem niektóre grupy mięśni współpracują. Dobry wokalista umie pracować każdym z tych mięśni tak, by osiągać różne brzmienia głosu.
I teraz ważna informacja, krtań jest bardzo wrażliwa na ruch zewnętrzny. Sprawdź to sam – wystarczy, że obrócisz głowę w prawo lub w lewo, pochylisz lub podniesiesz i zabrzmisz zupełnie inaczej. Dlaczego? Dlatego, że ograniczasz pracę niektórych partii mięśni wewnątrz krtani. Oczywiście, można to zrobić czasem dla efektu czy zabawy. Ale świadome uczenie się jak podnosić, obniżać krtań, czy przechylać głowę i powtarzanie tego regularnie zawsze będzie prowadzić do nieprawidłowej pracy krtani, a tym samym różnych uszkodzeń, chociażby guzków na fałdach głosowych. Unikajmy tego. Tak samo jak niezdrowo jest cały czas skakać na jednej nodze, zamiast chodzić na dwóch, tak samo z windowaniem krtani.
I teraz ciekawostka – bardzo często windowanie krtani wiąże się z nieprawidłowych oddechem. O oddechu będzie w innym wpisie, ale już teraz mogę powiedzieć, że najlepszym sposobem na windującą krtań jest stabilizacja głębokiego oddechu.
Uwaga – jeśli używacie twangu, który jest wykorzystywany praktycznie w całej muzyce rozrywkowej – pamiętajcie, że krtań lekko podnosi się do góry. Dlaczego? Bo obniżenie się nagłośni zawsze będzie powodować lekkie pociągnięcie krtani do góry. Ale spokojnie, takie windowanie jest w porządku. Problemem jest gdy to nie mięsień nalewkowo-nagłośniowy ciągnie krtań oraz chrząstkę nagłośni do siebie, ale np. mięsień bródkowo-gnykowy, żuchwowo-gnykowy, mięsień drzubrzuścowy i inne mięsnie nad krtanią.
Jeśli chcesz sprawdzić co dzieje się z Twoją krtanią, albo chcesz umówić się na konsultację wokalną – napisz śmiało, nie gryzę… Nauka śpiewu to moja pasja 🙂

